niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział IV

Rodzeństwo Ootsutsuki

Kroczyła powoli za kobietą przyglądając się malowniczemu otoczeniu świątyni, kiedy przed sobą spostrzegła ogromną bramę, która prowadziła do ogrodu w którym znajdował się Hagoromo - jej rzekomy brat. Ku jej zdziwieniu brama będąca przed nią otworzyła się samodzielnie bez niczyjej pomocy. Bez wahania przeszła dalej oglądając się za siebie przy tym patrząc pytającym wzrokiem na służkę, która została w tyle. 
 - Dalej mi nie wolno iść. Tylko członkom rodziny wolno wejść do zakazanego ogrodu. 
 - Dlaczego? - zapytała nie rozumiejąc co przez to ma na myśli. 
 - Panienka zadaje dziś bardzo dziwne pytania. Każdy kto przekroczy tą bramę nie będąc członkiem rodziny Ootsutsuki zginie. Na tej świętej ziemi Pani Kaguya objawiła swoją moc. Niewolno nam zbezcześcić tej ziemi, dlatego też Pani pozwoli, że już odejdę. - nie czekając na odpowiedź zielonookiej opuściła bramę lekko się kłaniając. Dziewczyna spoglądała z zdziwieniem na bramę, bowiem zastanawiała się, dlaczego nie należąc do owej rodziny była wstanie przez nią przejść i zachować swoje życie? Rozmyślając dalej o tym niepokojącym fakcie kroczyła dalej, kiedy jej oczy napotkały drugie, które były w nią wpatrzone. Owa para oczu należała do młodego, czarnowłosego mężczyzny siedzącego na wykonanej z drewna ławce. Z jakiego powodu wydawał się być przygnębiony, dlatego też podeszła bliżej, kiedy On znienacka wstał pytając:

 - Kim jesteś i jak się tu dostałaś? - chwycił za katanę znajdującą się na plecach i wyciągnął na przeciw dziewczyny.
 - Ty jesteś Hagoromo? - zapytała niepewnie robiąc krok do przodu. Nie słysząc jego odpowiedzi dopowiedziała. - Nie przyszłam tu by walczyć. Chce tylko porozmawiać, więc proszę opuść broń. - ku jej zdziwieniu mężczyzna spokojnie schował swoją katanę siadając z powrotem na ławce. 
 - Odpowiem na twoje pytanie jeżeli Ty odpowiesz na moje. 
 - Niech tak będzie, nie mam sensu kłamać... Jednak rozczaruję Cię, gdyż sama za dużo nie wiem. - wzdychnęła na co ten zrobił jeszcze poważniejszą minę. - Nazywam się Karanami Aria, co do tego jak się tu znalazłam... sama nie jestem pewna, dlatego szukam osoby, która pomogłaby mi to wyjaśnić.
 - Jak możesz nie wiedzieć jak się tu znalazłaś?  
 - Jak widać mogę. Wszystko co pamiętam to dzisiejsze spotkanie jakiegoś czarnowłosego mężczyzny, który usiłuje mi wmówić, że jest moim wujem, kiedy tylko spostrzegłam mojego przyjaciela zaczęła mnie bolec niemiłosiernie głowa, a potem nic. Znalazłam się w tym dziwnym miejscu ubrana w jakąś anielską szatę. Jak by tego było mało jacyś ludzie mylą mnie z kimś o imieniu Yuunsan i każą mi się spotkać z człowiekiem, który rzekomo jest moim bratem w jakimś ogromnym ogrodzie. Pewnie brzmię jak pomylona, ale tak to mniej-więcej wygląda.  
 - Rzeczywiście tak brzmisz. - zaśmiał się lekko się uśmiechając. W tym momencie myślała, że eksploduje z nerwów i mu naprawdę przywali. Jak on może się z tego śmiać?! Przecież wszystko co powiedziała było prawdą! - Naprawdę ją przypominasz... - wypowiedział przerywając jej głośne myśli.
 - Kogo? 
 - Księżniczkę Yuunsan. Nie tylko twój wygląd jest identyczny, ale i sposób poruszania się, jak i głos.
 - W takim razie jak mnie rozpoznałeś?
 - Masz nico inną aurę, która mówi, że jesteś zagubiona. Moja siostra nigdy się nie waha i zawsze jest wszystkiego pewna, ponad to uśmiecha się nawet, kiedy jest zła, bądź smutna. 
 - Rozumiem... Jednak daleko mi do twojej siostry... Mimo, że wyglądamy identycznie różnimy się pod wieloma względami. Ja nawet nie jestem pewna kim do końca jestem. - westchnęła spuszczając swój wzrok w dół, kiedy nagle poczuła dłoń Hagoromo na ramieniu, który w zadziwiającym tempie znalazł się za nią.
 - Nie jestem w stanie Ci pomóc. Jednak myślę, że znam osobę, która będzie w stanie to zrobić. Choć za mną - polecił idąc wgłąb ogrodu. Przez chwilę patrzyła na jego oddalającą się postać, kiedy jej nogi same zaczęły się poruszać czym prędzej doganiając jego sylwetkę. Szli w absolutnej ciszy już od dłuższego czasu mijając co kawałek różnorodne kwiaty i drzewa, których wcześniej nigdy nie widziała. Zastanawiała się dlaczego podróżując z Haru żadnego z tych rodzajów nie widziała? Czy to sprawka jej amnezji, czy może takich kwiatów po za tym ogrodem naprawdę nie ma? Może wszystko co teraz widzi jest tylko jednym wielkim snem? Zaczynała się w tym wszystkim gubić... Jej uwagę zwróciło przeogromne drzewo stojące na drugim brzegu równie wielkiego, czysto błękitnego jeziora. Jak wielki jest ten ogród? Zastanawiała się podążając dalej za mężczyzną, który przy tali jeziora zatrzymał się patrząc na nią uważnie.
 - Co? - zapytała zaniepokojona jego spojrzeniem. 
 - Będziesz potrafiła przejść na drugi brzeg o własnej sile? Jeżeli nie, to nie ma sensu iść dalej. - wkroczył na talie jeziora, jak by to była dla niego codzienność patrząc w dalszym ciągu na dziewczynę, która przez chwilę nie wiedziała co ma uczynić. Patrzyła z niepokojem na lustro jeziora, kiedy pewne zamazane obrazy przeleciały przez jej głowę. Przedstawiały one czas przeszły, kiedy będąc małym, pięcioletnim dzieckiem uczyła się kontroli chakry, jednak osoby jej przy tym towarzyszące miały zamazane twarze. W tym momencie to nie było dla niej ważne, nie ma czasu myśleć kim one były. Powoli wkroczyła na talie jeziora utrzymując równowagę jak jej poprzednik, kiedy nagle wpadła do wody zanurzając całe swoje ciało. Czarnowłosy natychmiast zareagował wyciągając ją na brzeg przy tym głośno wzdychając. - Chyba jednak musimy zrezygnować z naszego spaceru...
 - Nie! - wrzasnęła w sprzeciwie. - Muszę się tam dostać choćby nie wiem co! 
 - Jak tak dalej pójdzie to nie dotrzemy tam nawet za parę lat.
 - Ja potrafię to zrobić, jestem tego pewna. Kiedy miałam ustać na tali wody poczułam to...
 - Poczułaś to...? - pytał zdziwiony.
 - Dokładnie. Jestem pewna, że już kiedyś stałam na wodzie. Może to i dziwne, ale przed wejściem na talie zobaczyłam zamazane obrazy z mojej przeszłości podczas jednego z treningów, dlatego jestem pewna, że mi się uda! - zawołała zdeterminowana wstając z ziemi, na której wcześniej siedziała. 

Kolejne próby jakie podejmowała w dalszym ciągu zakończały się porażką, jednak Hagoromo nie kazał jej się poddać, bowiem był pewien, że jej się uda. Próbowała ustać na wodzie przez wiele godzin, aż zmęczony czarnowłosy zasną na brzegu. 
Nazajutrz, kiedy pierwsze promienie słońca oświetliły okolice otworzył oczy spoglądając na lustro jeziora, gdzie dostrzegł stojącą na tali zielonooką otuloną w promieniami słońca. 
Czując na sobie przenikliwy wzrok odwróciła się w jego stronę z pełnym radości uśmiechem, który natychmiast odwzajemnił wstając na równe nogi.
 - Możemy ruszać w dalszą drogę? - zapytał na co ta kiwnęła twierdząco głową idąc przed siebie. 
Ich podróż trwała koło dwóch godzin. Gdy tylko dotarli na drugi brzeg dziewczyna zdała sobie sprawę, że drzewo, które widziała wcześniej jest na pewno największym jakie do tej pory udało się jej zobaczyć. Ponad to, te z pewnością nie jest takie jak wszystkie inne, gdyż czuć od niego potężną energię, a jego kwiaty są naprawdę niespotykane i przepiękne. Krocząc dalej za Hagoromo dostrzegła piękną długowłosą kobietę wykonującą jakiś niespotykany taniec. Na jej głowie widniała korona z odstawiającymi rogami, a ciało było odziane w prostą, jasno fioletową sukienkę sięgającą do samych kostek. Kiedy owa kobieta spostrzegła przybyszy zaprzestała swój taniec i ruszyła ku nim, gdzie stojąc już przed nimi patrzyła ze zdziwieniem na dziewczynę mówiąc:
 - To naprawdę niezwykłe zjawisko... Jak Ci na imię? - zapytała wprost jak by o wszystkim wiedziała.
 - Karanami Aria. 
 - Pozwól, że będę Ci mówiła po imieniu, ale najpierw pozwól, że się przedstawię... Nazywam się Ootsutsuki Kaguya i jestem matką Hagoromo, jak i panią tych ziem. Odkąd tylko wyczułam twoją aurę zastanawiałam się co Cię tu sprowadza Ario, jednakże nie jestem wstanie odczytać nawet twoich myśli. 
 - Matko przyszliśmy prosić Cię o pomoc. - wtrącił mężczyzna lekko się kłaniając. Aria widząc jego postawę natychmiast poszła w jego ślady by wyrazić swój szacunek dla Pani tych ziem.
 - Podnieście głowy, wysłucham was. - tak też zrobili czekając na dalsze słowa kobiety. - Rozumiem, że ten problem dotyczy ciebie dziecię - zwróciła się w stronę Arii patrząc na nią uważnie. 
 - Tak...
 - W takim razie słucham. - usiadła wygodnie na trawie pokazując im by i oni to uczynili. 
 - Słyszałam od Hagoromo, że może Pani mi pomóc, dlatego tutaj przybyłam. Chodzi o moje utracone wspomnienia, które chciałabym odzyskać, jak i o wydostanie się z tego miejsca do mojego. Kiedy przechadzałam się po tym ogrodzie zrozumiałam, że nie pochodzę stąd. Przez chwilę pomyślałam nawet, że moje życie się zakończyło w dniu, kiedy spotkałam pewnego mężczyznę, który próbował mi wmówić, że jest moim wujem. Jednak spotykając Hagoromo uświadomiłam sobie, że nadal żyję, a próba przejścia przez jeziora jeszcze bardziej uświadomiła mi ten fakt, że wszystko to rzeczywistość, a nie sen, czy śmierć. 
 - Rozumiem... Aria czy wiesz co to za drzewo? - wskazała za siebie, gdzie stało pnąc się w górę lekko ponad 500 metrów. 
 - Niestety nie...
 - To jest Drzewo Życia.
 - Drzewo Życia? - zapytała zdziwiona słuchając dalszej wypowiedzi.
 - Dokładnie. pozwól, że opowiem Ci pewną historię, która miała miejsce ponad 30 lat temu, ale najpierw postaram się przywrócić tobie wspomnienia... - nagle w jej dłoni pojawiła się złota kula energii, która swoim blaskiem oślepiła by niejednego człowieka, powoli zbliżała ją ku mnie wypowiadając pewną inkantację:


Ja, która zjadła Twój jedyny owoc pokornie proszę Cię... 
Oddaj jej skarb, co radował mnie... 
Oddaj jej to, co zniszczyło złe...
W Twych korzeniach moc uśpiona jest...
Więc jeszcze raz pokornie proszę...
Wysłuchaj mnie.





CDN...