środa, 19 listopada 2014

Rozdział X

Z dedykacją dla Sakury Uchiha, która swym komentarzem dała mi siłę do kontynuowania tego bloga i natchnęła mnie pewnego rodzaju weną. 

Obiecuję, że wpadnę również na Twojego bloga. 

Pozdrawiam Nibea



Doradca - Ran Shuuei




Stała naprzeciwko białowłosej kobiety siedzącej na pozłacanym krześle przypominającym tron, która uważnie ilustrowała jej osobę pewnym siebie wzrokiem. Nie lubiła, gdy ktoś patrzył na nią z góry, ale tym razem wiedziała, że kobieta nad nią dominuje, ponieważ to jej terytorium. Mimo pozorów stwarzanych przez tutejszych ludzi doskonale zdawała sobie sprawę, że nie jest tu bezpieczna. Propozycja zapoznania się bliżej nie padła bez powodu, więc cały czas musi się mieć na baczności, by nie wpaść w żadną pułapkę.
 - Skoro ja Cie znam wypadałoby, byś Ty także mnie poznała, więc pozwól, że Ci się przedstawię. Jestem Nabi Shinobu pani Krainy Śniegu. - wstała z miejsca podchodząc bliżej wyciągając ku Arii dłoń, którą ta złapała w geście zapoznawczym. - Przejdziemy się? - zapytała retorycznie z niezwykle ciepłym uśmiechem idąc z gracją ku wyjściu prowadzącego do ogrodu. Zielonooka szybko ruszyła za Shinobu chcąc ją dogonić aż szła obok niej przyglądając się ponownie scenerii lodowego ogrodu. To było dla niej dość dziwne. Jeszcze chwilę temu atmosfera wokół nich przypominała szalejącą burzę, a teraz kiedy spacerują w ciszy ma wrażenie jakby wszędzie panowała harmonia, zupełnie jakby odgrodziły się od całego świata. Nagle przed sobą nieco w oddali dostrzegła pewną ogromną bramę, którą jak się jej wydawało gdzieś już spotkała, Kiedy podeszły bliżej kolejną rzeczą jaką dostrzegła była nieco poniszczona, bardzo stara świątynia. Przez chwilę miała wrażenie, że ziemia pokryta śniegiem zamieniła się w ziemię pełną bujnej zieleni, kwiatów i krzewów. W miejscach, gdzie powinny stać lodowe figury stały owocowe drzewa i niewielka fontanna po środku a na miejsce poniszczonej świątyni pojawiła się świątynia bez najmniejszej skazy. Jednak w chwili, gdy zamrugała oczami wszystko powróciło do normy. Chwilowo myślała, że się jej tylko przewidziało, ale w głębi serca czuła to uczucie niepewności, które podpowiadało jej wyraźnie, że to nie tylko złudzenie, że to ma większy sens.
 - Przepraszam... Jest coś o co chciałabym zapytać. - zaczęła ostrożnie
 - W takim razie pytaj.
 - Dlaczego wyszłaś ze mną bez swoich strażników? Czy to nie jest trochę lekkomyślne?
 - Lekkomyślne? Nie sądzę. Nie ma potrzeby bym targała ze sobą moich strażników. - odpowiedziała spokojnie nawet nie odwracając wzroku w stronę Arii kontynuując. - Nie zrozum mnie źle. To nie tak, że lekceważę twój klan. Po prostu uważam, że nie mamy powodu do walki. Gdybym chciała Cie zabić zrobiłabym to dawno temu zostawiając w tamtym lodowym więzieniu. Nawet nie musiałabym brudzić sobie rąk. - stwierdziła fakt odwracając się w stronę dziewczyny z lekkim uśmiechem.
 - Dziękuję za pomoc, ale nadal czegoś nie rozumiem.
 - Czego?
 - Skoro już się wybudziłam to jaki masz cel w trzymaniu mnie tu?
 - Naprawdę jesteś inteligentna, jednak pozwól, że dam Ci tylko rade. Nie sprawiaj kłopotu i grzecznie czekaj za rodzicami. Gwarantuję, że wtedy wszystko się ułoży. - te słowa naprawdę zaskoczyły zielonooką. Czyżby pani krainy śniegu w jakiś sposób powiadomiła jej rodzinną wioskę, gdzie jest? Nie, nie przecież to niemożliwe. Nikt po za mieszkańcami wioski, paru osób z sojuszu Konohy i kilku zaufanych wędrowców nie wie, gdzie ona się znajduje. To własnie między innymi z tych powodów jej klan uważany jest za legendarny, ponieważ mało kto wierzy, że ta wioska i klan istnieją.
 - "Czekaj za rodzicami"? Z całym szacunkiem, ale to trochę nietaktowne z twojej strony.
 - Dlaczego tak sądzisz?
 - Jesteś panią Krainy Śniegu więc powinnaś mieć świadomość, że niełatwo jest znaleźć moją rodzinę.
 - To prawda. Twoja wioska i klany w niej będące od lat uważane były za niedorzeczny mit, jednak odkąd wybuchła paręnaście lat temu afera z już nieistniejącą organizacją Akatsuki ludzie zaczęli pomału wierzyć w istnienie tajemniczej wioski.
 - Akatsuki? - zapytała nie bardzo wiedząc o co chodzi.
 - Nic nie wiesz na ten temat, to oczywiste. Wszyscy wtajemniczeni w tą sprawę nic Ci nie powiedzieli, ponieważ byłaś głównym czynnikiem tej afery.
 - Nie rozumiem... O czym rodzice mi nie powiedzieli? - zaczynała czuć się niepewnie. Nie wiedziała czy Shinobu swoją opowiastką chce ją tylko ogłupić, czy może mówi prawdę. Twarz i aura panująca wokół białowłosej nie wskazywała na to by miała kłamać, ale coś powodowało że nie miała ochoty jej wierzyć, jednak nie miała wyboru jak ze spokojem do końca wysłuchać jej opowieści.
 - Paręnaście lat temu rozeszła się plotka, że zaginęła uczennica V Hokage Haruno Sakura, która jeszcze wcześniej będąc geninem na misji wraz z Uchihą Sasuke, Uzumakim Naruto i ich kapitanem Hatake Kakashi'm pomogła mojej zmarłej matce niegdyś znanej aktorce Koyuki Shinobu. Zaginiona dziewczyna była dla mnie obcą osobą, jednak jej zniknięcie w pewnym sensie wzbudziło niepokój wśród większych nacji. Moja matka zaniepokojona tą wiadomością szukała jakiś przydatnych informacji na ten temat aż dowiedziała się, że sprawcami jej zniknięcia była przestępcza organizacja Akatsuki, o której Ci już wcześniej wspomniałam. W dawnych czasach lider organizacji wraz z jej członkami wyłapywali kolejno jinchuuriki, by móc stworzyć jednego idealnego - Juubi'ego, który był połączeniem wszystkich ogoniastych bestii. Gdyby im się udało potrzebowali by doskonałą osobę do jego kontroli. Innymi słowy doskonałego jinchuuriki. Patrząc na dalszy bieg wydarzeń mogę śmiało stwierdzić, że owym wybrańcem miałaś być ty Ario. - na te słowa oczy dziewczyny rozszerzyły się ze zdziwienia. Historia, którą opowiadała białowłosa brzmiała nieprawdopodobnie, ale tym razem czuła, że może jej uwierzyć. Wsłuchując się w każde kolejne słowo kobiety dostrzegła spadające płatki śniegu, które w blasku wychodzącego za chmur słońca przyjemnie migotały. Pod grzywką, gdzie było skryte lewe oko na tęczówce pojawił się symbol kekkei-genkai jej klanu. Nim się obejrzała słowa władczyni Krainy Śniegu za sprawą jej oka ucichły zmieniając się w realną historię, której mogła się przyjrzeć z bliska jako obserwatorka. To było dla niej coś niezwykłego. Słyszała, że jej talent może także pokazywać wizje, ale nie za bardzo w to wierzyła. Miała wrażenie jakby stała pośród tych wszystkich ludzi, a jednak nie mogła w nic ingerować zupełnie jakby jej tam nie było.
W zasadzie było to prawdą, bowiem jej wizja cofnęła ją w czasie, aż do czasów ucieczki jej babki i dziadka z rodzinnej wioski, a zakończyła się w momencie ślubu jej rodziców. Ta szybka podróż, którą odbyła ujawniła jej, jak wiele zostało przed nią zatajone. Kiedy się ocknęła z trasu dostrzegła, że leży w łóżku w którym dziś rano się obudziła. Zaskoczona tym faktem wstała do pozycji siedzącej rozglądając się dokoła, aż jej oczy napotkały nieznaną postać.


 - Witaj pani... - zaczął grzecznie kontynuując - Cieszę się, że się obudziłaś. Jestem Ran Shuuei doradca pani Nabi. Jako, że zasłabłaś podczas spaceru przeniesiono Cie tutaj. Moja Pani bardzo się martwiła, więc kazała mi mieć na Ciebie oko dopóki się nie zbudzisz. 
 - Rozumiem... - odpowiedziała wstając z posłania by spojrzeć za okno, gdzie już zachodziło ledwo widoczne za chmur słońce. 
 - Zaraz służba przyniesie jedzenie. Z pewnością jesteś głodna, więc proszę poczekaj cierpliwie. 
 - Dziękuję... - rzuciła bez większego wyrazu uczuć, kiedy ten już miał wychodzić zapytała - Shuuei?
 - Tak? - odwrócił się w jej stronę delikatnie się uśmiechając.
 - Powiedz mi... Czy naprawdę posłaliście po moich rodziców? 
 - Jeśli tak moja Pani powiedziała to tak musi być. - odpowiedział zostawiając Arie ze swoimi myślami. 


Między czasie w Konoha w jednej z sal szpitala siedziała na taborecie różowo-włosa kobieta obierająca małym nożykiem jabłko. W pomieszczeniu panowała napięta atmosfera, ponieważ do sali zawitał nieproszony gość składając członkom klanu Karanami pewną nieciekawą propozycję. Nóż trzymany w delikatnych dłoniach kobiety z każdym kolejnym słowem owego gościa coraz bardziej zostawał ściskany. Choć na zewnątrz wyglądała na opanowaną to wewnątrz złość wręcz kipiała. Kiedy skończyła obierać owoc przekrawając go na równe części nóż trzymany wcześniej w dłoniach ku zdziwieniu nieproszonego gościa przeciął powietrze wbijając się w ścianę tuż przy jego głowie. Zaskoczony spojrzał na starszą kunoichi, która posłała mu zimne spojrzenie. Mężczyzna leżący na szpitalnym łóżku przyglądał się swojej żonie, która głośno westchnęła przerywając monolog gościa. 
 - Przepraszam nie wiem czy zrozumiałam. Chcecie w zamian za moją córkę sprzymierzyć się z naszą wioską przy tym wydając ją za mąż za doradce waszej pani? - zapytała z wielką irytacją.
 - Tak, dobrze Pani zrozumiała. 
 - Czy wyście poszaleli! - wykrzyczała uderzając pięścią o ścianę, która pod siłą uderzenia zostawiła dziurę. - Nie wiem co Naruto sobie myślał pozwalając Ci się ze mną spotkać, ale wiedz jedno... - wstała z krzesła podchodząc do mężczyzny łapiąc go za kołnierz - Jeśli mojej córce spadnie choć jeden włos z głowy dopilnuje żebyście zapłacili odpowiednią za to karę. - kiedy wypowiadała te słowa w jej oczach aż paliły się ogniki furii. Mężczyzna, który miał na rozkaz swojej pani przekazać informacje podczas dyskusji aż się spocił, wiedział że osoba z którą rozmawia nie jest byle kim. Zdawał sobie sprawę, że musiał uważać na słowa bo mogłoby się to dla niego źle skończyć, ale również bez względu na koszty był zobowiązany wykonać swoją misje, dlatego też nie zamierzał ustąpić. 
 - Sakura wystarczy. - wtrącił jak dotąd przyglądający się sytuacji mąż różowo-włosej. - Puść go. - rozkazał na co kobieta wykonała polecenie siadając na powrót na taborecie wyczekując jakiejś wypowiedzi ze strony męża. - Myślę, że nie ma sensu ciągnąć dłużej tej rozmowy. Przekaż swojej pani, że dokończymy negocjacje za jakiś czas w jej posiadłości. Do tego czasu polecam dopilnować, by Aria nie narzekała i w miarę dobrze się bawiła. W przeciwnym wypadku klany naszej wioski mogą się bardzo rozgniewać. - mimo, że nie powiedział tego otwarcie wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu doskonale zrozumieli co brunet miał na myśli przez "rozgniewanie klanów wioski". Bez żadnego więcej słowa sługa pani Nabi Shinobu opuścił pomieszczenie, zaraz po tym szpital i wioskę. 
Sakura już spokojniejsza zabrała się za obieranie kolejnego jabłka wyciągając i obmywając nóż wcześniej tkwiący w ścianie, gdy do pomieszczenia wszedł kolejny gość, którym okazał się być jeden z poprzednich Hokage, którym był Kakashi, który obejmował to stanowisko po Tsunade. To właśnie on wyznaczył swojego ucznia Naruto na swoje następstwo, który teraz obecnie obejmuje władze w wiosce jako VII Hokage. Zaraz za nim weszła kolejna osoba, która mimo swojego wieku wciąż przypominała dwudziestoparoletnią kobietę. Wizyta jej mentorów była dla niej nie lada zaskoczeniem. W końcu mimo swojego trzy dniowego pobytu w wiosce ani raz ich nie spotkała. 
 - Sakura? - blondynka wypowiedziała jej imię jakby nie wierzyła swoim oczom. Czyżby myślała, że zastanie tu tylko Itachi'ego?